„co zobaczę w lustrze / oprócz tego / że przebyłem długą drogę / i jestem bardzo znużony”. Wiersz jako nośnik wiary, rozpaczy i nadziei

Zbigniewa Jasinę w Inaczej przemijam interesuje ambiwalencja niedostępności. Wszystko to, co tutaj nieosiągalne wyobraźniowo bądź fizycznie, zdaje się majaczyć tuż przed lirycznym „ja”. Jednak ostateczne odkrycie, sięgnięcie ręką i wyjaśnienie tych niewiadomych jest tu niemożliwe, gdyż poetycki świat ukonstytuowany został na bazie miriadów niezgłębionych toni, które ziejąc swą nieokreślonością, wzmagają w „ja” poczucie dezorientacji i osaczenia. Wiersze Jasiny w odpowiedzi na to stają się relacją z dojrzewania i usamodzielniania się, dochodzenia do takiego stadium rozwoju, na którym podmiot, niezależnie od momentu egzystencjalnego, będzie pewien swojej tożsamości, uzyska samowiedzę wystarczającą do odważnej eksploracji świata i nie będzie potrzebował zewnętrznych afirmacji siebie: „nie istnieje całość / czyjegoś życia // w żadnym albumie / w żadnym zapisie z kamery (…) // czy jestem tylko kaprysem pamięci / ulotnym jak mandale / kreślone w piasku / przez wiatr”.

Samotność, którą poeta najczęściej tematyzuje w pierwszej części Inaczej przemijam, co ciekawe nie zawsze jest tu wyobcowaniem, opuszczeniem lub (samo)alienacją. Czasami bowiem przypomina „przeprawę” na inną, bardziej wymagającą stronę swojej psyche bądź zdobycie się na odwagę i samoprzemienienie swego „ja”, dokonanie „przełomu” w samorozumieniu. Ów postęp jest potrzebny, bo „ja” wie, że „nie znajdzie odpowiedzi / w tych zeschłych sadach / wokół paru rozpadających się chałup”. Spośród modalności związanych z samotnością wybiera marzenie. To ono odsłania przed nim świat wieloznaczności, troski i tego, co nienazywalne i wielowymiarowe. Składowe marzenia – a tym samym te cząstki, na których skupia swą uwagę liryczne „ja”, przekuwając ich recepcję w wyznanie – odsłaniają prawdę o przestrzeni zaginionej, widmowej, dziś już nieaktualnej i jawiącej się, przez wzgląd na swoją holistyczność, jako pełna sensów, choć jej harmonijna struktura stanowi dla „ja” zupełnie nieprzeniknioną tajemnicę: „dzisiaj zobaczyłem / geometrię doliny / wieże dwóch kościołów / lot ukośny jastrzębia / i góry / nad miasteczkiem”. Już w tym fragmencie, jednym z wielu możliwych do przywołania, widać, że Jasina posługuje się chwytem, który możemy nazwać nieoczekiwanym ujawnieniem. W konwencjonalny pejzaż, wyimek ze świata poetyckiego, niespodziewanie wkracza coś, co zmienia kierunek wizji poetyckiej. Zazwyczaj jest to sekwencja intensywnych wrażeń, które wybudzają podmiot z letargu, zadziwiając go wyistoczeniem się tego, co nie tylko było nieistniejące, ale i niepotencjalne („tak / u początku mojej filozofii / stał dworzec / którego nie było”).

Wiersze Jasiny powstają z „zagapienia” się w rzeczywistość, które jest tutaj aż tak silne, że prowadzi do zatraty więzi z konkretnymi obiektami na rzecz dominacji aury, jaka je spowija. Z tych aktów niemożebnego zachwytu poeta próbuje wymyślić na nowo sposób recepcji świata. Podstawowym założeniem jest wyjście od układu obrazów, które są tylko zarzewiem finalnego olśnienia i nie zapowiadają go wprost. Następnie dochodzi do wzrostu napięcia, choćby za pomocą konfrontacji tego, co materialne z duchowym aspektem danego zjawiska bądź zestawienia rzekomo obiektywnej relacji ze zdarzenia z emocjonalną reakcją na nie. Proces ten domyka, tak bardzo odmienne od chłodnej konkluzji, rozświetlenie wiersza dającym do myślenia zróżnicowaniem tematu: „jestem jak więzień / po długim wyroku / który obchodzi swoje życie naokoło / jeszcze nie wiedząc / czy dla zemsty / czy dla pojednania”. Do odkrycia takiej poetyckiej metody zmusić mogły Jasinę realia współczesności, do której nie tylko nie przystaje medytacja, ale i coraz mniej jest sposobności do oddania się wglądowi głębokiemu i związanemu z zapomnieniem o życiu pozarefleksyjnym, trywialnym. Lęk przed pominięciem wrażeń, które mogłyby odmienić tok egzystencji, przechodzi w fascynację tym, co właśnie teraz odsłania mijający czas bądź dziejowa konieczność, czego przykładem jest wiersz o rękopisach z Qumran: „nie mogę przestać myśleć o tekstach / które wychodzą z ziemi / na skorupach ceramiki / tabliczkach z drewna / na zwojach papirusu / lub pergaminu ze skór kozłów // kiedy inne / w ziemię zapadają”.

„Ja” Inaczej przemijam, chcąc „ujrzeć w dolinie / nieruchomą wstęgę czasu / suche koryto rzeki” i „zobaczyć / zabawy nad strumieniem / gdzie nie wróci”, intensywnie podróżuje, urzeczywistniając swoje marzenia, niezawężone oczywiście do ujrzenia przestrzeni pociągających go wyobraźniowo, duchowo lub historycznie. Najbardziej palącą potrzebą jest bowiem sięgnięcie wzrokiem wewnętrznym po ponadczasową prawdę i złączenie teraźniejszości swojego życia z surową tkanką świata rozumianego ogólnie, jako nieskończony zbiór obiektów i zdarzeń. Olśnień jest tu wiele, jednak za najciekawsze pod względem ekspresji poetyckiej uznać można wyciąganie pożytku przez liryczne „ja” z samoobserwacji, aktów psychosomatycznej autoanalizy, które na przykład prowadzą do odnotowania upodabniania się „ja” do ojca („tak samo milczymy / patrząc przed siebie”, „musiałem kilka razy / zrzucić skórę / zanim ujrzałem / zdumiony / tę podobną do ojca”) bądź zrozumienia przez „ja”, że jego życie podobne jest oscylacji między nasilaniem się gniewu a pracą nad gotowością do przebaczenia. Innym fundamentalnym procesem w świecie poetyckim Jasiny jest zapominanie. Utrata pamięci równa jest tu problemom z tożsamością i autonomią, a także wywołuje poczucie chronicznego zmęczenia, potęgowanego przez utratę na poziomie mentalnym tego, co przeszłe, a wraz z tym istotnej podstawy doświadczeń: „Kim będę / kiedy zapomnę / adres łąki / imiona traw”. Do pełni obrazu ramy uniwersum Jasiny brakuje jeszcze młodzieńczej buntowniczości, zdolności realistycznej oceny sytuacji, zdystansowania do wielkich idei (z heroizmem włącznie) oraz konspiracyjnej walki o wolność, która po odzyskaniu „leży (…) milcząca / i bezużyteczna”.

Inaczej przemijam to portret człowieka, który chce maksymalnie wykorzystać dany sobie czas, dlatego próbuje wyjść poza tryb konwencjonalnego życia i spojrzeć na siebie z oddali, na moment oddzielić się od perspektywy ego i poprzez podróże lub błądzenie odnaleźć siebie innego, choć wciąż zamkniętego w tym samym ciele i umyśle („oglądam siebie / pośród obcych mi czynności / zabawki dziecka dyplomy / listy / jak przedmioty w antykwariacie / których nie mogę połączyć”). Przeszłość więzi wyobraźnię i język podmiotu Inaczej przemijam, objawia się pod postacią rzeczy, które zdają się osaczać doświadczające „ja”, choć na pierwszy rzut oka nie stanowią one przeszkód niemożliwych do przezwyciężenia. Ów efekt uwięzienia potęguje tęsknota za tym, co odrzucone bądź zapomniane. „Ja” liryczne cierpi tu z powodu niegotowości (niedojrzałości na czas) i braku idei wiążącej go z teraźniejszością, zabezpieczającej jego istnienie i możliwej do przekucia w przesłanie dla innych: „Przyszło babie lato / próba bilansu / smutek niezżętego jęczmienia / nawet gdybym się doczekał / uczniów // to z czym / mógłbym ich posłać”. Obawa przed okazaniem się niewystarczającym dla świata w momencie podsumowania, kresu czasu, tłumaczy kształt metody poetyckiej Jasiny, wyrażonej w dystychu: „inaczej pamiętam / inaczej przemijam”. Sygnalizuje ona potrzebę lirycznego „ja”, by posłużyć się innym, prywatnym sposobem bycia i na własną rękę zmierzyć się z życiem. Jednak na głębszym poziomie jest tak naprawdę deklaracją znalezienia się nad egzystencjalną przepaścią w postaci rozpaczy, świadectwem wykluczenia i zesłania na rozstaje ideowych dróg. Podmiot poetycki Jasiny nie może odnaleźć przypisanej sobie ścieżki, stracił autonomiczny punkt widzenia, a wszelkie bodźce zdają się go oddalać od celów: pamięci (zapamiętania) i kresu życia, do którego zmierzanie rodzi pozytywne implikacje w postaci sensotwórczych doświadczeń i szeroko rozumianych spotkań, czyli alternatywnych i uzyskiwanych podczas kontaktu z bliźnimi wejrzeń w rzeczywistość. Przez ów centralny moment Inaczej przemijam okazuje się opowieścią o zatraconej intensywności bycia i próbie zaistnienia jako „ja” odrębne, przemijające niekonwencjonalnie, swoiście i poetycko.

Jasina rozważa w swych wierszach moc słów, ich zdolność do ucieleśniania myśli, zabliźniania ran, wiązania ludzkich losów i pomagania człowiekowi w przybieraniu masek, wcielaniu się w role, uciekaniu przed prawdą o sobie i pielęgnowaniu wiary w to, co rzeczywiste i transcendentalne. Wiersze zaś to „małe katedry z piasku słów”, leczące z „oschłości serca” i pozwalające odnaleźć w życiu – następowaniu po sobie zdarzeń i emocji – przekaz wyższego rzędu. Jasina, starając się wyśledzić ów niekonwencjonalny sens, nadaje funkcję poetycką elementom wyrażającym trud i traumatyczność istnienia: „I ja też biegnę / maratończyk / nieznający mety / bosymi piętami dotykający czasu / jak chłodnej trawy // w biegu dłuższym / niż to krótkie życie”. Jednak to nie one, być może przez swą dosadność, w odczuciu „ja” są najważniejsze, bo za obiekt wytężonej kontemplacji wybiera te – następnie poetycko analizowane – stany świata, które stanowią fragmenty większej, niepojmowalnej opowieści. Są to „chwile”, które tylko na mgnienie oka rozświetlają uniwersum Jasiny, jednak na trwałe zmieniają światoodczucie jego podmiotów poetyckich, przydając ich doświadczeniom – co prawda głęboko osadzonym w konkrecie – dozy metafizyczności.

Owe generujące poczucie sensowności bycia i posiadane wyłącznie na moment chwile przypominają fatamorgany, ponieważ podobnie jak one szybko ulatniają się z horyzontu, gdy próbuje się nad miarę wykorzystać ich potencjał i potraktować je jako coś trwałego, do bólu realistycznego. Trudno ocenić w rzeczywistości wiersza, czy owe epifaniczne fragmenty faktycznie zawierają pożądaną przez „ja” nadsubstancję, jednak pewne jest, że są one fundamentalnym punktem odniesienia, krótkotrwałym wejrzeniem w pełnię możliwości dawanych przez człowieczeństwo, szansą na nowe otwarcie swego doświadczania oraz źródłem nienarzuconej mądrości: „Ujrzałem wczoraj / kilka drobnych chwil / garść dojrzałych poziomek / w otwartej dłoni / zanim zniknęły // później w powietrzu / wokół ust / snuł się jak warkocz / zapach sosnowego lasu”. Motyw chwili jest częsty w Inaczej przemijam i dotyczy również oczekiwania na możliwość samorealizacji (samodzielnego dopełnienia własnego istnienia) oraz refleksji nad skończonością i etycznością bycia: „liczy się tylko / co mógłbyś odpowiedzieć / na proste pytania / na końcu // komu uratowałeś życie / komu ulżyłeś w cierpieniu / co masz na swoje / usprawiedliwienie”. Sednem wierszy Jasiny jest ich osadzenie na „przełęczy” między życiem a śmiercią, a jego wyobraźnia jest zainstalowana właśnie między opozycjami wynikającymi z napięcia właściwego życiu. Przepływanie przez wersy zapisane przez tego poetę przypomina przeprawę przez morze. W jej trakcie czytelnik-podróżnik „miota” się między wieloma metaforami i obrazami, spotkaniami i konfliktami, rozmyślaniami i twierdzeniami, z których Jasina zbudował swoje wiersze. Mimo to nie sposób stracić z oczu podstawowego kursu Inaczej przemijam – próby opatrzenia „rany śmiertelności”.

Autor: Przemysław Koniuszy

Zbigniew Jasina, „Inaczej przemijam”, Wydawnictwo Forma, Szczecin, Bezrzecze 2020, s. 60

„co zobaczę w lustrze / oprócz tego / że przebyłem długą drogę / i jestem bardzo znużony”. Wiersz jako nośnik wiary, rozpaczy i nadziei