„Czy można zobaczyć całe morze jednocześnie”? „O czym zadecydowano podczas konferencji berlińskiej”? Czyli o historii przez wszystkie jej znaczenia

Przejdź do historii to tom wierszy Linn Hansén, który przyniósł jej i jej tłumaczce Nagrodę Wisławy Szymborskiej. Być może jednym z czynników, który o tym zadecydował, było to, że szwedzka poetka – podobnie jak autorka Wołania do Yeti – z różnych stron w sposób niebywale ożywczy i nowatorski spogląda na jedną z najbardziej fundamentalnych kwestii dla naszego myślenia, a mianowicie na historię, oświetlaną przez nią w sposób dotychczas w poezji niespotykany. Według Hansén choć wszyscy myślą historycznie, widząc każde wydarzenie jak osadzone nie tylko w czasie, ale i w przestrzeni, to nikt nie pyta samej historii o to, czym jest lub kim chciałaby się stać. Bez takich pytań i stojących za nimi wątpliwości jest ona oczekiwaniem, wydłużaniem chwili obecnej w nieskończoność, wzdłuż i wszerz, w przyszłość i w przeszłość. Z tego powodu człowiek nierzadko zdaje się tak przez nią zdeterminowany, że wciąż, pomimo kolejnych ruchów, jest na początku swej drogi, jakby każdy jego nowy czyn był całym życiem, nieustannie ponawianym i ograniczanym do ulotnego momentu. Wymusza to na bardzo skrzętnie ukrytych podmiotach Hansén podejmowanie takich działań, które pozwolą im utrzymać się na powierzchni, nie poddać się na tyle wirom historii, by mimo wszystko egzystować i wypowiadać swe myśli. Kluczową spośród tych aktywności jest nieprzerwana konsumpcja, absorbowanie rzeczywistości oraz mimowolne wchłanianie materialnych i niematerialnych „pokarmów”. Ukazywanie tej kompensacji – usiłowania stłumienia pragnień niemożliwych do zrealizowania za pomocą wykonywania pustych gestów, mających na celu wypełnienie pustki – służy poetce w udowadnianiu, że podstawowym walorem historii jest dawanie nam do zrozumienia, że życie zorganizowane jest według następstwa tych etapów: odważenie się człowieka na wyjście poza sferę uznawaną przez siebie za bezpieczną, zmęczenie i podjęcie próby odpoczynku, czyli regeneracji sił, która nigdy nie jest całkowita, za każdym razem okazuje się coraz mniejsza, skazując człowieka na niezauważalne, choć niestety mające miejsce z powodu bycia-ku-śmierci odchodzenie w niebyt, w przeszłość, w historię. By to nihilistyczne przypuszczenie przezwyciężyć, Hansén stara się widzieć swój wiersz jako repetycję – powtórzenie przeszłości i jej ponowne zainscenizowanie. Celem pośrednim jest zaś to, by czytanie poezji stało się przydawaniem umysłowi świadomości, jak wielka jest skala przestrzeni niepojętych, niedocieczonych i pozostających poza tym, co poznane.

Hansén nie interesuje liryzm w czystej postaci. Bardziej odnajduje się w poezji pozbawionej wyraźnej obecności „ja”, bliskiej w swej dykcji prozie. Jednym z przykładów wykorzystania jej strategii jest odrodzenie i oświecenie, które są tu rozumiane albo wprost, albo jako nazwy epok, które w tych wierszach przywołują idee w nich zawarte. Poetyka jej wiersza to łączenie ze sobą w organiczne sekwencje i kombinacje różnych elementów, które w zestawieniu nie określają siebie nawzajem, ale wprawiają czytelnika w konsternację, gdyż przeznaczeniem tej metody jest poszukiwanie zarówno korelacji, jak i – o wiele częściej – różnic. Historia jest bowiem według tej poetki triumfem niepodobieństw. Każde wydarzenie, by zostało zapisane w annałach dziejów, musi odznaczać się na tle reszty. Przeszłość w tym tomie pozostaje poza emocjami, dokonuje się w skryciu, wobec Niewiadomego, choć nadal w samym centrum, w kontekście człowieka, a nawet dzięki niemu, dzięki jego milczącej zgodzie. Wskazuje to, że historia nie zawsze musi zostać poddana interpretacji i krytycznemu odbiorowi, by nadal była sobą. Jej autonomiczność jest dla Hansén przyczynkiem do myślenia o człowieku jako istocie, która iluzorycznie wykroczyła poza pierwotność i stworzyła dla siebie przestrzeń opresji, pełną niepotrzebnych obowiązków i determinujących, sztucznych narracji, kreujących zajmujące tak bezpodstawnie naszą uwagę rytuały. Jedną z nich jest właśnie historia, która – jeżeli odpowiednio się ją traktuje – nie musi być zniewoleniem, gdyż posiada w sobie niewyczerpywalny potencjał wyjaśniania realności i pozbawiania człowieka złudzeń. Jest to poezja redukcji, ale nie fałszu. Poetka pozbawia obraz człowieka zbędnego nalotu, powstałego z udziałem industrializacji i przeróżnych ideologii, by ukazać go w formie czystej, niezawłaszczonej i nierzadko pustej. Wówczas powierzchowność jest dla niego nie tylko źródłem lęku, ale także ukojenia, a brak wielu składników świata, bez których nie potrafi wyobrazić sobie egzystencji, zdaje się kierować go w nową stronę, na początku pozbawioną sensu absolutnego, ale być może oferującą znacznie więcej niż stan obecny. Nie ma w tym kłamstwa, gdyż Hansén zawsze ze skwapliwością ukazuje, jak każdy sukces człowieka musi zostać okupiony rozczarowaniami, kroczeniem po drogach niewłaściwych i prowadzących donikąd, o czym w Przejdź do historii mowa w każdym wersie.

Zdaniem Hansén historia nie jest pełna odpowiedzi, ale konstytuują ją pytania, dlatego w Przejdź do historii zadaje ich co niemiara. Poza pytaniami retorycznymi, utrzymanymi w stylistyce pytań zadawanych uczniom w szkole, a więc dotyczących tego, co najbardziej podstawowe i ad hoc uwydatniające stosunek danej osoby do tej dyscypliny, pojawiają się pytania niezmiernie interesujące, sięgające w głąb problemu. Czy możemy pogodzić ze sobą tezę, zgodnie z którą nasze istnienie nie może być dziełem przypadku z postrzeganiem pewnych aspektów rzeczywistości jako niewywołanych przez kogokolwiek incydentów, a więc traktowaniem ich za powstałe bez ingerencji bytu skądinąd warunkującego hipotetyczną celowość nas samych? Czy prawdopodobieństwo ma zastosowanie w mówieniu o historii, w budowaniu narracji historycznych, w opowiadaniu o tym, co było? W tym wszystkim pobrzmiewa niewypowiedziane jednak wprost pytanie, jakie były losy cywilizacji, gdyby pierwsi ludzie w Edenie nie zjedli zakazanego owocu, gdyby Kain nie zabił Abla, gdyby żadna z wojen nie zostałaby rozpętana. Zamiast nich poetka z uporem powtarza inne: Czy historii można nauczyć? Czy wrażliwość na przeszłość ma sens? Czy digitalizacja wiedzy jest pauperyzacją społeczeństwa pod względem szeroko rozumianej inteligencji? Czy podział na grupę uciemiężonych i uprzywilejowanych jest zasadny i czy ma on podłoże w żywiole natury? Jedną z ogólnych konkluzji, która jest z tego wysnuta, jest uznanie, że należy zarówno pytać o to „jak” i o to, „kiedy”, choć w przypadku obu pytań nigdy nie natrafimy na żadną zgodność. W historii wszystko zasnuwa aura niepewności.

Historia jest pędem ku zagładzie przedstawiającej się na początku jako jedynie możliwy rozwój intelektualno-duchowy. Jest ciągłym, a więc niezauważalnym w pełni i niedocieczonym dla człowieka następstwem, bezkompromisowym trwaniem przebiegającym pod każdą szerokością geograficzną, które nie pomija żadnego człowieka. Przedstawienie tego procesu w poezji może mieć wedle Hansén miejsce tylko poprzez myślenie o niej nie przez pryzmat fenomenów i kolejnych zdarzeń, ale szczerą chęć dotarcia do jej istoty i rdzenia. Celem Przejdź do historii wydaje się umożliwienie etycznego rozważenia, jak daleko powinna sięgać nasza pamięć i które komponenty historii możemy wyprzeć z naszej świadomości, pozostawiając w niej to, co nienaruszalne aż po kres dni i konieczne dla zachowania naszej tożsamości. Z tej perspektywy nowoczesność – jako nasza teraźniejszość posiadająca wiele historycznych uwarunkowań – ukazuje się jako kamień milowy w dziejach, przejście od systemu dualistycznego (osadzonego w kategoriach „ja” – „ty”, „dusza” – „ciało”) do myślenia „synchronicznego”, w którym wszystko jest jednoczesne, często niemożliwe do odróżnienia w chaosie zjawisk, a tym samym bliskie przekształcenia się w cząstkę tworzącą nieokreśloną masę. Poza takimi niebezpieczeństwami owa zmiana daje szansę na przewidzenie tego, co niezaistniałe, lepsze reagowanie na nieustającą zmienność czy płynność materii, dostrzeganie sensu zjawisk poprzez wpisywanie ich w dotychczas nieprzystające do nich i niemożliwe do wyobrażenia konteksty, jak również efektywniejsze radzenie sobie z nadmiarem wydarzeń. Być może to ostatnie pozwoli na jakiekolwiek przygotowanie się na przyszłość, gdyż historia „cały czas się / powtarza jakby była lubiana”, choć i tak Hansén w to powątpiewa. „Wydarzanie się” w Przejdź do historii to odejście od status quo, od przyjętego kierunku, postawienie nowego kroku lub zaistnienie czegoś dotąd nieomal niespotykanego. Będziemy więc doświadczać go zawsze. Na próżno szukać w urządzonym przez nas świecie stałości, tym bardziej że – jak twierdzi Hansén – „zawsze gdzieś jest wojna” i zawsze „czekano na wojnę”. Tak historia okazuje się impulsem przeorganizowującym świadomość ludzi i przeorientowującym ich ideologiczne zapatrywania.

Niesforna w swej naturze historia nie ułatwia podstawowego postulatu liryzmu, by przezwyciężyć cierpienie i umożliwić bezgraniczną afirmację miłości i braterstwa chociażby dlatego, że wciąż pozostajemy w początkowym stadium rozwoju naszej umysłowości, które nie pozwala na iluminację, wejrzenie w prawdę i zbudowanie autentycznej definicji historii, a więc także określenia jej znaczenia i sposobu praktykowania. Zasadniczym problemem, przed którym stoi Hansén, jest właściwy każdemu człowiekowi deficyt wiedzy o tym, na jakim etapie życia się znajduje i jak ów przydzielony mu czas ma się do czasu uniwersalnego i ponadludzkiego. Wszystko, co wykracza poza widzenie indywiduum, w Przejdź do historii rozciąga się w nieskończoność, w niemożliwą do podziału i zasnutą nieprzeniknioną mgłą linię, która uprzytamnia, że nie istnieje tylko historia „nasza”, przez nas akceptowana, wokół nas rozgrywająca się, ale jest także wiele historii „innych”, o wiele obszerniejszych, równoległych i alternatywnych, nierzadko pozostających poza naszym zasięgiem lub nawet nieposiadających wyznaczników znanej nam „historii” i tym samym niemogących (teoretycznie) nosić jej miana. Słowem, walorem takiej refleksji, podejmowanej nie tylko w poezji, wydaje się podawanie w wątpliwość wszechwiedzy człowieka i wynikającej z tego antropocentrycznej wizji świata. Historia, nawet zawężona do przeszłości naszego gatunku, zawsze daje do zrozumienia, że większość aspektów rzeczywistości i nas samych nie może być przez nas kontrolowane. Pozornie jest ona samoistna („Historia nie ma konkurencji. / Historia prawdopodobnie nie zbankrutuje. / Historia jest dobrą inwestycją wciąż przybiera na wartości wydłuża się”). Jej monopol na czas miniony determinuje podstawową cechę naszego istnienia. Otóż bycie u siebie, wśród „swoich” jest byciem w zawieszeniu, istnieniem mimo tych, którzy już byli, mimo tego, co już minione.

Historia jest grą wielkich idei, dzięki czemu jest w swej istocie totalna („historia jest rozciągnięta i obejmuje całość”) i skrupulatna w zagarnianiu czasoprzestrzeni („Historia jest encyklopedyczna i alfabetyczna”) , a „niehistoryczne”, czyli to, co pozostaje poza jej zasięgiem, najczęściej okazuje się tym, co może stanowić źródło epifanii, jak żaglówki czy góry. Mimo wszystko trudno radykalnie odgraniczyć historyczne od niehistorycznego, gdyż wszelkie relacje na tej płaszczyźnie są zamaskowane i utajnione  („Historia opanowała historyczne języki. / Historia jest napisana pod pseudonimem”). Mająca miejsce w jej ramach industrializacja wraz ze wzrostem swej intensywności, skracaniem czasu podróży i minimalizowaniem ewentualnych niedogodności z nią związanych, wzmagała nieczułość na bliźniego, niechęć do interakcji z nim i zamknięcie się w samym sobie, w okowach apatii. Historia jest zależna od interpretacji i widzenie ją przez ogół jako wychylenie w przyszłość i wiązanie jej z rozwojem nie do końca musi odpowiadać rzeczywistości, gdyż jest ona również cofaniem się, powrotem w niektórych aspektach życia do czasów dominacji prymitywizmu i atawizmu. Historia jest odbiciem pojedynczego zdarzenia, jego zwielokrotnieniem i przechowującą akumulacją [„Historyczny moment może trwać do półtorej godziny. / Jeśli jest dłuższy staje się datą. / (…) Historyczne wydarzenia były codziennością w wieku dziewiętnastym”]. Jest świadectwem „uzupełnienia” – ciągłego nawarstwiania, dopełniania obszarów mowy, gestów i faktów, a także dawania wsparcia tym, którzy nie są jeszcze na nią odporni. Nie jest jednakże dla wszystkich równie sprawiedliwa, nie darzy także każdego podobną troską, gdyż w optyce poetki historia jest mężczyzną i wyklucza kobiety, co najistotniejsze nie sama z siebie, ale przy współudziale ludzi, którzy tworzą tak zwane narracje historyczne, burzące faktualne związki przyczynowo-skutkowe i na ich miejsce wprowadzające ich sztuczne, a więc kłamliwe zamienniki.

Szwedzka poetka wprowadza swego czytelnika w stan zakłopotania, demaskując mit ludzkiej samowiedzy i tropiąc ślady naszej ignorancji. Wykazuje tak, że rzeczywistość to nie emocje i uczucia, a układ nieczułych politycznych, ekonomicznych i społecznych relacji, które najczęściej są dla człowieka uciemiężeniem. W takich okolicznościach nikomu nie jest na rękę, aby ktoś inny był szczęśliwy. Ponadto w przedstawionym świecie poetyckim istnieje odgórnie ustalona suma szczęścia i radości, której nie można poszerzyć, dlatego za wszystko trzeba metaforycznie lub dosłownie zapłacić. W historii (widzialnej i niewidzialnej) każdy rachunek musi zostać wyrównany. Sprzeciw wobec brutalnych prawd prezentowanych w Przejdź do historii na nic się zdaje, gdyż nasze niedostrzeganie pryncypiów rządzących rzeczywistością nie sprawia, że przestają one istnieć, a ich opis jest pozbawioną przesłanek hipotezą. Przyczynia się do tego fakt, że spojrzenie na historię lub myślenie o niej zawsze jest bezprzedmiotowe, anachroniczne i bezcelowe, bo nie posiadamy narzędzi potrzebnych do dotarcia do niej. Wszystko, co mogłoby temu zaprzeczyć, prędzej czy później okazuje się senną marą. Historia jest bowiem płaczem nad czymś, czemu nie można zapobiec. Lękiem z powodu posiadania wiedzy o czyimś nieszczęściu, któremu nie sposób zaradzić. Konfrontacją z przeszłością, która dokonała się poza nami, choć całość zjawisk wskazuje na to, że posiada ona nieuchronnie dotykające nas implikacje.

Historia u Hansén równocześnie mówi i jest niema. Zdaje się przesycona, gdy w tym samym momencie cechuje ją wewnętrznie sprzeczny bezsens. Bycie wobec niej to trwanie w cierpieniu, to znalezienie się na skraju przepaści, to zaznawanie cierpienia przez doświadczanie nieokreśloności. Wobec wariantywności historii każdy może być każdym, wszystko może przeistoczyć się w swoje przeciwieństwo i zaprzeczenie, choć te niebezpieczeństwa być może nie powinny nas niepokoić przez wzgląd na „koniec historii”, na wyczerpanie się paradygmatu historycznego. O ile jednak ta iluzja (chcąc nie chcąc kojąca, gdyż jej całkowity brak byłby o wiele bardziej druzgoczący) przydatności i trwałości historii jest dla nas do zaakceptowania, to wówczas, chcąc poznać o niej prawdę, należy – jak pokazuje Hansén – liczyć się z deprymującym brakiem w niej początku i końca, jak również z tym że nie ma w niej miejsca na wkroczenie na poziom meta. Dotyczyłby on nie zdarzeń, czyli wypełniającej ją materii, ale formy – aspektu najważniejszego i kluczowego dla jej zrozumienia. Bez względu na tego rodzaju niedostępność historii, jej wymykanie się, Hansén robi wszystko, by dotrzeć do jej racji istnienia, która jest tożsama z odpowiedzią na pytanie o to, dokąd zmierzamy.

Autor: Przemysław Koniuszy

Linn Hansén, „Przejdź do historii”, tłum. J. Czechowska, wydawnictwo Lokator, Kraków 2017, s. 64

„Czy można zobaczyć całe morze jednocześnie”? „O czym zadecydowano podczas konferencji berlińskiej”? Czyli o historii przez wszystkie jej znaczenia