„Jestem jedynym pasażerem absolutu, chwytam się zewnętrznej powłoki mojej skóry w tym gęstym lesie kłamstw. (…) Nie jestem miłością, ale niezdobytą twierdzą, mirażem w stanie rozkładu. (…) Dowiecie się o mnie więcej dokładnie w dniu mojej śmierci, to będzie dzień szczęśliwy i dzień pełen słońca, dzień, w którym zaśpiewa we mnie ptak…”, czyli siedem ogrodów duszy, fragmentaryczność i Borges jak żywy

inline_528_http://myliterarytour.files.wordpress.com/2014/07/dziecko-piasku.png„Dziecko piasku” to dzieło Tahara Ben Jellouna (rocznik 1944), francuskojęzycznego marokańskiego pisarza, znanego w Polsce między innymi dzięki wydanej kilka lat temu pozycji „To oślepiające, nieobecne światło”. Choć została napisana blisko trzydzieści lat temu, to pod każdym względem zaskakuje, nie tylko uniwersalnością i aktualnością problematyki, lecz także zmysłową integracją arabskiej tradycji z technikami narracyjnymi właściwymi tylko Europejczykom. Rzecz ta bowiem dotyczy kwestii niezwykle nurtujących współczesnych ludzi: miejsca kobiety i mężczyzny w świecie islamskim, wpływu płci na życie człowieka oraz wpływu wychowania na dalszą egzystencję.

Całość została wykreowana na opowieść rozpoczynającą się od tajemniczego bajarza, który pewnego dnia, przed bramą Marrakeszu, na podstawie zapisków z tajemniczego zeszytu zaczął snuć opowieść o Ahmedzie. Już sam początek książki wskazuje na kryzys opowiadania we współczesnym świecie. Gawędziarz, jako człowiek bardzo wrażliwy i utalentowany, przeczuwał, że już zbliża się kres jego istnienia i postanowił „powiedzieć, kim przestał być”[1]. Jak wielu całe swe życie przyporządkował sekretom i piętrzącym się tajemnicom. Jego historia opowiada o rodzinie bogatego człowieka, który ze względu na rodzinną „klątwę” obdarzony został potomstwem składającym się wyłącznie z córek. Nie chcąc, aby majątek przypadł w ręce braciom, postanowił ósme dziecko wychować jak mężczyznę, nie troszcząc się w ogóle o jego duchowość. Plan na pozór się powiódł, jednak życie Ahmeda bardzo szybko stało się koszmarem: znienawidził wszystkich dokoła, odizolował się od otoczenia oraz zupełnie poświęcił pisarstwu i lekturze. Szukając nowych wrażeń postanowił wreszcie opuścić swoje więzienie i trafił do jeszcze większej męczarni: stał się kobietą z brodą, będącą jednym z kluczowych punktów programu objazdowego cyrku. W tym jednak miejscu, na pewien czas, opowieść bajarza się urywa i dalej snują ją słuchacze, nie mogący doczekać się dalszego ciągu. Historia coraz bardziej się rozgałęzia, jedno wydarzenie ma coraz więcej narratorów, a poszczególni autorzy zaczynają ze sobą konkurować o uwagę. W rezultacie czytelnik nie wie, kto mówi prawdę i kto ma rację, a to całe zamieszanie nadaje powieści polifoniczny charakter, dzięki czemu czytając ją wciąż jesteśmy umiejscawiani na granicy pomiędzy zamierzchłą przeszłością nierzeczywistych postaci i uniwersalnością naszych przeżyć.

Jelloun wyraża w tej książce przekonanie, że żaden człowiek nie jest wolny od pokusy szaleństwa, wprost wynikającego z niespełnionych i niemożliwych do nazwania pragnień. Wyrażanie tego typu stwierdzeń w tej prozie zawsze odbywa się za pomocą metaforycznych i tajemniczych opisów: „Strzeżmy się, by nie przywołać bezładnych cieni anioła, który ma dwa oblicza i mieszka w naszych fantazjach. Twarz niewzruszonego słońca. Twarz śmiercionośnego księżyca. Anioł waha się między jednym a drugim, w zależności od biegu życia, które tańczymy na niewidzialnej linie”[2]. Z tej perspektywy dochodzi do następnych, jeszcze bardziej przerażających ograniczeń, jak te wynikające na przykład z płcią narzuconą przez burzliwy los i kulturę. „Dziecko piasku” jest zatem książką dotykającą najintymniejszych sfer życia. Główny bohater tej opowieści wciąż ubolewa nad swoim zniewoleniem w tej materii: „I milczę, by zdeptać ten obraz, który mnie nie cierpi. O mój Boże, jak ta prawda mi ciąży! Okrutny przymus! Okrutna konieczność”[3]. Z każdego rozdziału emanuje tu ból rozdwojenia, równoczesnego bycia sobą i udawania kogoś obcego, czemu nawet sprzeciwić się nie mogą tak symboliczne szczegóły jak krew. Ahmed to „architekt pozoru” i „nosiciel pamięci nie nagromadzonej w przeżywanym czasie”[4] dlatego wciąż przekonany jest, że w celu uzyskania duchowego spokoju musiałby wyzwolić się „z samego siebie” i wreszcie pozbyć się samotności, co jest niestety – jak pokazuje Jelloun – zupełnie niemożliwe do urzeczywistnienia.

Stan psychiczny każdego człowieka bowiem w prostej linii wynika z „podtrzymywania” wcześniej skonstruowanej iluzji, dlatego celem historii opisanej w „Dziecku piasku” jest wykazanie, iż żyjemy w „czasach kłamstwa, wielkiej mistyfikacji”[5], kiedy to nikt nie może w pełni być sobą. To „wynaturzenie” nie jest stanem wyjątkowym, właściwym tylko literaturze, bo w każdej epoce „zazdrość, rywalizacja podsycały odwieczną cichą wojnę”[6]. Stąd wszystkie dokonane tu próby samookreślenia nie mogą się powieść. Ahmed nieustannie zadaje tu pytania, pozostawiane przez narratora bez odpowiedzi, ponieważ jego zdaniem tożsamość jest raz na zawsze ustalona, już na początku istnienia, a tu mamy do czynienia z tożsamością fałszywą: „Jestem żywą istotą czy tylko obrazem, ciałem czy osobą obdarzoną autorytetem, kamieniem w ogrodzie zwiędłych roślin czy może twardym drzewem? Powiedz, kim jestem?”[7]. Ten fakt nie wyklucza jednak możliwości bycia szczęśliwym. Impulsywny Ahmed był jednak „upojony złem”, postanowił więc unieszczęśliwić Fatimę, swoją kuzynkę, aranżując z nią nielegalne małżeństwo. Pod wpływem „klątwy” i pozorem „ugruntowania (…) społecznej pozycji”[8] zemścił się nad brutalnym losem i skrzywdził niepełnosprawną, narzucając się jej ze swoją obecnością i obarczając złem. Fatima jest tutaj bardzo ważną osobą, gdyż reprezentuje postawę człowieka z własnej woli „zmierzającego ku zatracie, ku powolnemu wygaszeniu istnienia”[9]. Jak wielu bohaterów „Dziecka piasku” odczuwała „nienawiść do samej siebie”, była opanowana przez „rozszalałe demony”. Dlatego wraz z postacią Ahmeda pokazuje, że kobiecość w świecie islamskim tożsama jest z kalectwem i ułomnością, które wynikają z absurdalnego w tej kulturze stereotypu „upośledzenia”, będącego w rzeczywistości „esencją skrywanej prawdy, sekretem oscylującym między ciemnością a nadmiarem światła”[10], czyli po prostu pięknem. Wyrażony tutaj opór wobec niektórych arabskich praw doprowadza do ostatecznej konkluzji „Dziecka piasku”: każdy człowiek ma prawo do mówienia prawdy o sobie i nikt wobec tego nie może nakazać mu przybierania „masek”. W świecie zaprezentowanym na kartach powieści bohaterowie – przy współudziale niemocy stania się tym, kim są naprawdę – zyskali tylko możliwość obcowania ze złem, wyobcowanie i cierpienie. U Ahmeda, ze względu na celową irracjonalność i „magiczność” tej opowieści, objawiało się to jeszcze dotkliwiej: „jeszcze się nie odnalazłem i znam tylko emocje odwrócone, odczucia zdradzonego ciała, które zamieniło się w puste domostwo pozbawione duszy”[11].

Tym samym przedstawiona tutaj miłość, jako mechanizm zemsty za doznane cierpienia, przeistacza się w osobliwą i nigdy nie funkcjonującą na płaszczyźnie bezpośredniej zażyłość, dzięki której narrator dociera do głównego wątku książki: „Wiesz, jak bardzo nasze społeczeństwo jest niesprawiedliwe dla kobiet, jak bardzo nasza religia faworyzuje mężczyznę, wiesz, że by móc żyć tak, jak się chce, zgodnie z własnym wyborem, trzeba dysponować władzą”[12]. W kwestiach poruszanych przez „Dziecko piasku” człowiekowi nie są w stanie, w żaden sposób, pomóc uniwersyteckie metodologie (nazywane tutaj „psychologicznymi schematami”), usiłujące na pozór ostatecznie rozwiązać zagadkę, „dlaczego kobieta jest kobietą, a mężczyzna mężczyzną”[13], bo przede wszystkim należy być sobą i żyć w zgodności z własną naturą. W przeciwnym razie, co pokazuje ta powieść w niezwykle obrazowy sposób, jednostka pozbawiona jest „własnego jestestwa” i przez społeczeństwo zostaje zmuszona przyjąć za swoje przekonanie, że „Bycie kobietą to naturalna ułomność, z którą wszyscy się godzą. Bycie mężczyzną to iluzja i przemoc, którą wszystko usprawiedliwia i stawia na piedestale”[14]. To książka także o ludziach skrzywdzonych przez rodziców, w tym wypadku dzieciństwo zdeterminowało całe życie bohatera, między innymi przez wymuszoną cielesność: „ta przekreślona, wyparta, odrzucona płeć, ta istota żyjąca tylko po to, by miotać się w atakach padaczki i dotykać palcami kruchej, zamglonej twarzy śmierci, a potem wracać do swojej jaskini i myśli”[15].

To nie jest zbiór opowiadań dotyczących jednego człowieka, lecz hołd złożony tradycji snucia opowieści i studium opowiadania, które odbiorców łączy jako „nierozerwalny pakt”, gdyż każdy z nas podświadomie czuje głód historii osaczających umysł i nie pozwalających żyć do czasu poznania zakończenia. Z tego względu czytając tę książkę ma się wrażenie, jakby słyszało się głos samego autora, co do złudzenia przypomina wielokrotnie przywoływane tutaj „Baśnie z tysiąca i jednej nocy”. Każda z przytaczanych tu historii wydaje się istnieć tylko po to, by przypominać „labirynt”, którego celem jest „zmylić ludzi, zgubić ich i sprowadzić do ciasnych rozmiarów ich ambicji”[16].

„Dziecko piasku” to opowieść o transgresji, przekraczaniu narzuconych przez samego siebie granic i „postępowaniu na drodze do odzyskania własnego ja”[17]. Stanowi także pewnego rodzaju ostrzeżenie, zgodnie z którym człowiek we współczesności, w każdej chwili i niepostrzeżenie, może stać się „cyrkową atrakcją”, pozbawioną możliwości decydowania o samym sobie i pośrednio uwięzioną w „szklanej klatce” wyimaginowanych celów i wartości. Oprócz tego jest to oczywisty dowód na uwielbienie pisarstwa Borgesa przez Jellouna i kontynuowanie jego wizji, między innymi ze względu na motyw labiryntu i nagminne posługiwanie się technikami realizmu magicznego. Nie byłaby to oczywiście pełnowymiarowa francuska powieść, gdyby nie szeroko zakrojona kontekstualność, dzięki której Tahar Ben Jelloun pokazuje, że o wiele bardziej ufa fikcji niż rzeczywistości, prawie jak jeden z jego bohaterów, któremu „większą przyjemność sprawiało (…) oddawanie się mrzonkom i temu, co niewidzialne, niż pogrążanie się w tym, co brutalne, fizyczne, ograniczone”[18].

„Dziecko piasku” to bezpardonowe unicestwienie reguł rządzących powieścią wykonane tylko po to, aby wykreować dzieło sztuki oczarowujące swą egzotycznością, barwnością i potoczystością.

Autor: Przemysław K.

Tahar Ben Jelloun „Dziecko piasku”, przekład: Jacek Giszczak, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2013, s. 210

——————————–

[1] s. 10

[2] s. 25-26

[3] s. 44

[4] s. 45

[5] s. 48

[6] s. 65

[7] s. 48

[8] s. 75

[9] Tamże

[10] s. 80

[11] s. 94

[12] s. 82

[13] s. 84

[14] s. 89

[15] s. 74

[16] s. 173

[17] s. 120-121

[18] s. 176

Cytat wykorzystany w tytule tego tekstu pochodzi ze strony 66.

„Jestem jedynym pasażerem absolutu, chwytam się zewnętrznej powłoki mojej skóry w tym gęstym lesie kłamstw. (…) Nie jestem miłością, ale niezdobytą twierdzą, mirażem w stanie rozkładu. (…) Dowiecie się o mnie więcej dokładnie w dniu mojej śmierci, to będzie dzień szczęśliwy i dzień pełen słońca, dzień, w którym zaśpiewa we mnie ptak…”, czyli siedem ogrodów duszy, fragmentaryczność i Borges jak żywy