„Z tamtej strony ciszy” to kolejna odsłona cyklu „44. Poezja polska od nowa”. Tym razem padło na twórczość Bolesława Leśmiana (1877-1937). Bez wątpienia trudnego wyboru czterdziestu czterech utworów podjął się Jacek Gutorow, także poeta. Zaprezentowany tom jest bardzo reprezentatywny, prezentuje różne nurty w twórczości tego wybitnego artysty. Wbrew pozorom wiersze te nie są przesycone leśmianizmami, neologizmami pomagającymi mu w zarysowaniu pożądanych obrazów poetyckich. Pojawiają się wyłącznie w miejscach centralnych, kulminacyjnych, w których należy doszukiwać się puenty, „słów-kluczy” i czytelniczego olśnienia. Bardzo interesujący jest proces konfrontowania świata realnego z irracjonalnym, będącym w gruncie rzeczy o wiele bardziej rzeczywistym. W wielu utworach znajdują się wyraźne wskazówki pozwalające uznać nam te liryki za poezję apelu, między innymi gdy podmiot liryczny apeluje o poszukiwanie inspiracji w działaniach przyrody. Warto więc prześledzić ich przesłanie.
Pojawia się przekonanie o istnieniu świata pozostającego poza percepcją człowieka, istoty nieudolnej w swych poszukiwaniach celu życia, szybko dochodzącej do wniosku, że jej czas przeznaczony na bytność na scenie „dramatu” dawno się skończył. Przyroda jest dla niego wieczną zagadką, a on (jako jej hipotetyczny miłośnik) powinien być pewien, że ona nigdy nie pozwoli mu poznać wszystkich swoich tajemnic, pozostawiając sobie tym samym ostatnią możliwość ucieczki. Wspomnienia podmiotu lirycznego z dzieciństwa nierozerwalnie związane są z klimatem wsi, z jej realiami. Świadomość obecności siły wyższej, niepojmowalnej zmysłami, pomaga mu w realizacji własnych zamierzeń – między innymi w zadurzeniu się w zieleni jak „topielec”, demon zieleni.
Jeżeli autora niniejszych wyznań utożsamimy z Bolesławem Leśmianem to przed naszymi oczami momentalnie pojawi się obraz twórcy cierpiącego, rozpaczającego nad upadkiem świata. Widoczne jest to między innymi w wierszu „Sen”, który kończy się w gruncie rzeczy katastroficznymi słowami: „I tak mi źle na świecie – tak mi strasznie źle!” (s. 21) mającymi wyrażać żal nad nieustannym obiegiem materii w przyrodzie, która czuje i pamięta „zbyt” wiele. Jednak miłość do niej powinna być miłością bezgraniczną, skorą do poświęceń i nieograniczonego zrozumienia. Środowisko naturalne, uosobienie piękna i namiętności, wbrew pozorom nie jest przeszkodą w rozwoju ludzkiej cywilizacji, która uzmysławia każdej jednostce jak mało ma możliwości na wyrażanie swoich prawdziwych emocji w porównaniu z przyrodą, będącą na z góry uprzywilejowanej pozycji. Wspominając utratę osób bliskich własnemu sercu należy zatracić kontakt ze światem realnym, w przeciwnym razie oczekiwane przeżycie nie będzie zupełne. W analizowanym tomie pojawiają się także wizje apokaliptyczne. W utworze „Tam na obczyźnie, gdy próżni ostoję” zawarte jest przerażające wyznanie osoby opuszczonej, zdanej na samą siebie, która jest przekonana o tym, że nawet w obcym, nieznanym świecie będzie poszukiwać Boga w jego znanych, materialnych wcieleniach: „kwiatach jaśminu” oraz „ptasim gnieździe”. Krzywdy doznane przez człowieka na ziemi wbrew oczekiwaniom nie zostaną szybko zapomniane. Nie pozostanie po nich jednak żaden widzialny, materialny ślad. Śmierć nie niszczy tylko istnień – jej działaniom ulega także „wysiłek”, „zgroza”, „zagłada”, „rany” i stracony bezpowrotnie czas.
Wspaniały tematyczny wybór poezji człowieka, który żył tak naprawdę w niegościnnych dla siebie czasach. Doświadczenia wyniesione z tradycji baroku i romantyzmu (egzystencjalna niepewność, religijność, „pojemne” gatunki literackie) pomogły mu w wykreowaniu własnego hermetycznego i poetyckiego świata ukazującego nowatorskość oraz indywidualność niezwykłego warsztatu twórczego, którego niepowtarzalne wytwory cieszą się coraz większym uznaniem. Czytelnik tego tomu, po lekturze obszernego posłowia, dojdzie jednak do wniosku, że twórczość tą należy interpretować z pewnym dystansem, gdyż współczesne dokonania poetów ingerują nieco w klimat liryków Leśmiana, nad którymi powoli pojawia się „widmo” nieudolnej krytyki. Olśnienie wywołane „wielkimi metaforami” oraz wyszukaną metaforyką zostanie zapewne zaburzone zważywszy na to, iż twórczość autora „Topielca” znajduje się od pewnego czasu w dziwnym umiejscowieniu. Warto oddawać się lekturze tych utworów, aby choć w skompresowanej formie podzielić los Jacka Gutorowa, który w swoim posłowiu zawarł taką wzruszającą myśl:
Kiedy wiedziałem już, że wrócę do wierszy Leśmiana, że będę odnajdywał w sobie zapamiętane, a czasami na poły zapomniane wiersze (…), że będę składał z nich „mojego” Leśmiana, ucieszyłem się jak dziecko. Nareszcie! Być może taka radość jest największym komplementem, na jaki może sobie zasłużyć poeta? Jeśli tak właśnie jest, to niech to będzie mój hołd złożony temu nieco staroświeckiemu panu od liryki, autorowi nieco dziwacznych wierszy o zwykłym, niezwykłym świecie. (s. 86)
Niech te słowa posłużą nam za puentę, wskazującą na olbrzymią odpowiedzialność jaka ciąży na ludziach żyjących w kraju, w którym więcej ludzi pisze wiersze, niż je czyta.
Bolesław Leśmian “Z tamtej strony ciszy”, wybór i posłowie Jacek Gutorow, Biuro Literackie, Wrocław 2012, s. 96
Autor: Przemysław K.