Grégoire Delacourt (rocznik 1960) za sprawą wydanego kilka lat temu „Pisarza rodzinnego” osiągnął sukces niespotykany dotąd na francuskiej scenie literackiej XXI wieku. Po otrzymaniu kilku nagród za swój debiut literacki postanowił napisać następną książkę, „Listę moich zachcianek”, która także zdobyła wielkie uznanie wśród czytelników i została przetłumaczona na kilkanaście języków, również na polski. Źródeł tego sukcesu należy prawdopodobnie szukać w posługiwaniu się przez autora, na co dzień copywritera, niezwykle lapidarną i oszczędną w słowach frazą, za pośrednictwem której bez zbędnych ozdobników wprost przekazuje swoje opowieści.
W tym wypadku główną bohaterką swej powieści uczynił Jocelyne Guerbette, dojrzałą kobietę, która prowadzi niezbyt dobrze prosperującą pasmanterię i bloga z biegiem czasu zdobywającego coraz więcej czytelniczek. Związana jest z Jocelynem i ta niezwykle rzadka zbieżność imion w pewnym momencie okaże się przekleństwem. Ma dwójkę dorosłych dzieci, które powoli na wszelkie możliwe sposoby próbują sobie zorganizować życie. Choć mieszka w Arras, niewielkim, prowincjonalnym miasteczku w północnej Francji, to tak jak każdy marzy o zmianie na lepsze i osiągnięciu hipotetycznego stanu spełnienia. Jednak to jej mąż jest mistrzem w zakładaniu sobie nierealnych celów, a ona z całego serca życzy mu, aby kiedyś udało mu się je zrealizować. W swym monologu wspomina swe porażki: nieudane młodzieńcze miłości, śmierć matki w stylu „Krzyku” Edvarda Muncha i chorobę ojca, która pozwala mu tylko na sześciominutowe ciągłe obcowanie ze światem i swoją córką. Pewnego dnia, namówiona przez przyjaciółki uzależnione od gry w loterię, kupuje kupon na Euro Millionos. Los na „chybił trafił” wybrał pięć liczb: 6, 7, 24, 30 i 32 oraz dwie gwiazdki z cyframi 4 i 5. Rezultatem tego stała się wygrana 18 547 301 euro i 28 centów, którą bohaterka w swej narracji powtarza jak mantrę. Jocelyne wpada w marazm, a autor dzięki temu stwarza psychologiczną wariację na temat osiągnięcia pożądanego przez wszystkich stanu możliwości spełnienia wszystkich swych marzeń. Bohaterka odbiera nagrodę, a swój czek chowa głęboko w szafie, z obawy przed tym, jak ogromne pieniądze mogłyby zmienić jej dotychczasowe, jednak szczęśliwe, spokojne i skromne życie. Sporządza listę swoich potrzeb, zachcianek i szaleństw, próbując sobie wyobrazić w jakim stopniu pieniądze, możliwe w każdym czasie do podjęcia z banku, mogłyby zaingerować w jej dotychczasowy ład.
„Lista moich zachcianek” pozwala uświadomić sobie jak wielu spośród nas chciałoby wygrać w loterii, lecz nikt tak naprawdę nie jest pewien co by tak naprawdę zrobił z hipotetyczną wygraną w obliczu możliwości spektakularnego zakończenia swojego życia na dnie. Każdy w rzeczywistości odczuwa przecież lęk przed obowiązkiem spłacenia olbrzymiego kredytu zaufania od ślepego w swych działaniach losu.
Autor: Przemysław K.
Grégoire Delacourt “Lista moich zachcianek”, przełożył: Krzysztof Umiński, wydawnictwo Drzewo Babel, Warszawa 2013, s. 160
——————————–
Cytat wykorzystany w tytule tego tekstu pochodzi ze strony 29.