W pościgu za punktem kulminacyjnym, czyli ludyczność prozy i Rafael w otoczeniu impresji

Do czasu drugiej wojny światowej w Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie obok siebie wisiały trzy najcenniejsze obrazy w polskich zbiorach: „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci, „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem” Rembrandta oraz „Portret młodzieńca”, którego autorstwo przypisuje się Rafaelowi. Niestety ostatni z nich został skradziony przez Niemców w czasie wojny i po tym czasie dosłownie rozpłynął się w powietrzu. W Krakowie wciąż czeka pusta rama na ten powszechnie uważany za najcenniejszy na świecie zaginiony obraz. Zygmunt Miłoszewski (rocznik 1976) doceniany w naszym kraju pisarz kryminałów postanowił za sprawą „Bezcennego” połączyć prawdę historyczną z fikcją i stworzyć trzymający w napięciu thriller przypominający niekiedy powieść społeczno-przygodową.

Wszystko zaczyna się od dwóch epizodów z 1944 i 1946 roku. Hans Frank, prawdopodobnie w ówczesnym czasie posiadacz płótna Rafaela, przebywający na zakopiańskich Kalatówkach, uświadamia sobie, że jego wyobrażenia na temat potęgi III Rzeszy Niemieckiej były zdecydowanie zbyt optymistyczne i jak najszybciej musi ukryć swe skarby razem z sekretem, który pozwoli mu wyjść cało z opresji. Dwa lata później w tym samym miejscu spotykają się dwaj tajemniczy panowie bezskutecznie zadający sobie nawzajem enigmatyczne pytanie: „Gdzie to jest?”. Następnie czytelnik przenosi się do współczesności kiedy to na kolejkę liniową na Kasprowy Wierch dokonuje się pierwszy w Polsce udany zamach terrorystyczny. Po kilkunastu stronach zaczyna się właściwa akcja powieści. Polskie służby poinformowane o miejscu przechowywania obrazu Rafaela postanawiają zorganizować jego kradzież. Do tego celu wyznaczają grupę czterech osób, z których każda ma swoje tajemnice i osobisty cel dla jakiego podjęła się tego wyzwania. W skład niej wchodzi: Zofia Lorentz (jedyna osoba w Ministerstwie Spraw Zagranicznych zajmująca się poszukiwaniem na całym świecie zaginionych dzieł sztuki, od dzieciństwa wręcz zadurzona w „Portrecie młodzieńca”), Karol Boznański (niekiedy cyniczny marszand sztuki, do pewnego momentu zainteresowany wyłącznie osobistym zyskiem), Lisa Tolgfors (słynna złodziejka, lubująca się w dziełach francuskich impresjonistów, mówiąca na Moneta „mój Claude”) oraz Anatol Gmitruk (teoretycznie emerytowany oficer służb specjalnych, nieustannie czuwający nad bezpieczeństwem towarzyszy). I już w tym momencie zaczyna się ucieczka przed tajemniczymi amerykańskimi agentami, którzy od razu dają do zrozumienia poszukiwaczom, iż odnalezienie dzieła Rafaela wiązałoby się z odkryciem największej tajemnicy II wojny światowej. Nieustraszona grupa przemierza kilka krajów ze świadomością, że tylko jeden krok dzieli ich od śmierci.

Zygmunt Miłoszewski w „Bezcennym” łączy wszystko to, co potrzebne, aby powstała wciągająca fabuła. Co ciekawe sam jest świadomy faktu, że niekiedy książka ta przypomina po prostu „czytadło”. Widać tu niestety ślady pośpiechu, jakby ktoś usilnie chciał, by pozycja ta ukazała się jeszcze przed wakacjami, nie brak tu powtórzeń, niekonsekwencji i licznych literówek. Trzeba jednak przyznać, że te niedopatrzenia nie wpływają na główną siłę książki i nie świadczą o bezsprzecznym talencie twórcy. Autor nie eksperymentuje z samą tkanką tekstu, skupia się wyłącznie na zestawianiu ze sobą teoretycznej wiedzy na temat rynku sztuki, nadziei na istnienie nienaruszonego „Portretu młodzieńca”, wewnętrznych utarczek psychologicznych bohaterów, wielkiej polityki, intrygujących tajemnic oraz szczegółowości, której powinni zazdrościć mu nawet najwięksi reportażyści. Zdumiewające jak na kartach tej książki te i jeszcze wiele innych elementów ze sobą harmonicznie współgrają jednocześnie odwołując się do popkulturowej tradycji.

Autor: Przemysław K.

Zygmunt Miłoszewski “Bezcenny”, wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2013, s. 496

W pościgu za punktem kulminacyjnym, czyli ludyczność prozy i Rafael w otoczeniu impresji