Philip Levine (ur. w 1928 r.) to jeden z najbardziej uznanych amerykańskich poetów przełomu XX i XXI wieku. Wydane niedawno „Miasto marzeń” to jego pierwszy tak obszerny wybór wierszy w naszym kraju. Od zawsze w swej twórczości poruszał tematy bardzo trudne, pozornie oczywiste i z tego względu ciągle pomijane. Te utwory to pewnego rodzaju hołd złożony klasie robotniczej oraz dziedzictwu żydowskich emigrantów. Od zawsze sceptycznie, wręcz anarchistycznie, nastawiony do rzeczywistości udowadnia swym czytelnikom, że wciąż cywilizacja zachodu jest pozbawiona wolności z powodu destrukcyjnych ideologii ubiegłego stulecia.
To poezja utraty, ale i odzyskania. Przestrzega przed wieloma niebezpieczeństwami, spośród których najbardziej eksponuje sen. W jego wyobrażeniach to właśnie z jego powodu świat ulega ciągłym przemianom, wciąż znajduje się na drodze prowadzącej do ostatecznej zagłady. O swoim rodzinnym Detroit pisze jako o „mieście marzeń”, które nigdy nie miały zostać spełnione. Dla Levine’a jakakolwiek praca ukierunkowana na zysk jest dążeniem do ciemności, pragnieniem przeistoczenia się w popiół. Podmiot liryczny tych wierszy jest wręcz naiwny ze swym skrajnym marzycielstwem i dziecinnym przekonaniem, że każdy cel prędzej czy później uda się zrealizować. Rzeczywistość szybko pozbawia go złudzeń i niepostrzeżenie udowadnia, iż jako człowiek zasługuje tylko na nigdy niekończący się trud pracy, łzy i rozpacz. Jako już bardzo doświadczony obserwator pragnie „od nowa” poznawać świat i znów korzystać z pozbawionej niedoskonałości perspektywy dziecka. W tych lirykach skonfrontowane jest to z przekonaniem unicestwienia psychiki, która została już stracona. Już na pierwszy rzut oka widać, że ten amerykański poeta inspirację czerpie przede wszystkim z własnych wspomnień i biografii przodków. Dzięki temu większość z zebranych w tym tomie wierszy to utwory przesycone rozemocjonowanymi plastycznymi opisami i szczegółowo zrelacjonowanymi historiami. Poezja ta potrafi i co najważniejsze chce docenić piękno istnienia rozwijającego się życia na przykład obserwowanego przez okno białego irysa lub nieżyjącej już od wielu lat kotki, która tak wiernie kiedyś „pomagała” w pisaniu. W jego wyobrażeniu praca to nie utopijne poznawanie siebie i dążenie do czegoś lepszego, lecz oczekiwanie na odrzucenie i marnowanie swojego potencjału przez uczestniczenie w czymś całkowicie czasochłonnym i nie dającym satysfakcji. Nie rozumie jak ktokolwiek może pracę w warsztacie samochodowym traktować jako swój cel istnienia, najlepsze co mogło się mu przytrafić. Główną tezą tego zbioru jest przekonanie, że człowieka różni od zwierząt tylko jedno – posiadanie wyobraźni, którą zdaniem poety należy „chwalić” za wizjonerstwo i nieustanne dawkowanie naszemu umysłowi mitów i obrazów będących dla niego jedynym pokarmem. Poza tym wielokrotnie „wciela” się w zwierzęta chcąc dowiedzieć się jak odbierają jedyny otrzymywany od nas dar – śmierć. W wykreowanym tutaj świecie ludzkość od krainy wiecznej ciemności chronią tylko słowa stanowiące „godne” i „piękne” symbole „znaczenia” naszego bycia tu i teraz. To uniwersum opanowane przez przyrodę, człowiek jest tylko jednym z wielu jej zbędnych elementów. Autor sprzeciwia się wszechobecnemu konsumpcjonizmowi. Tych, którzy mu ulegli nazywa „wyznawcami”, a nazwy marek wydają się mu być we współczesnym świecie „świętymi imionami”, które należy bez żadnego sprzeciwu czcić. Pracownicy wielkich koncernów to dla niego „pielgrzymi”, którzy „wykonują kawał boskiej roboty” nie oczekując w zamian takiego wynagrodzenia na jakie zapracowali. Jest to nieudolne naśladownictwo prawdziwego przeznaczenia człowieka – do utrzymywania się ze „zbieractwa i łowiectwa”.
Levine to poeta nie ulegający awangardzie, wciąż ufny własnym nieśmiertelnym ideom. Swoje monologi skutecznie kreuje na potrzebny w obecnym czasie polifoniczny głos ludzi pracy. Jako artysta codzienności nie zauważa piękna w momencie, lecz całości. Tylko dynamika długich chwil, jego zdaniem, może zaowocować powstaniem tym razem realnego „miasta marzeń”.
Autor: Przemysław K.
Philip Levine “Miasto marzeń”, przełożyła Ewa Hryniewicz-Yarbrough, posłowie Kate Daniels, wydawnictwo Znak, Kraków 2013, s. 90