Przekroczenie linii demarkacyjnej. Powrót z miejsca ucieczki do zalążka nowej, prawdopodobnie lepszej rzeczywistości. Nieustannie krzyczący megafon: “Przepustka czasowa / Obowiązuje przepustka czasowa” kolejny raz przypomina powracającym widmom o tym, że prawdziwy koszmar, zmora dawnych i stale istniejących w pamięci lat nadal istnieje. Funkcjonariusze Międzynarodowych Sił Rozjemczych już od dziesięciu lat stacjonują w strefie rozdzierającej miasto Gloria Grande na dwie części: północną i południową. I tylko powracające w tekście słowa: “Wyobraź sobie, że dawno, dawno temu – minęło dziesięć lat, jedno życie albo i dwa, może tysiąc, może dwa tysiące” nakłaniają do duchowego powrotu w przeszłość. Tak rozpoczyna się jedna z najbardziej tajemniczych książek na jakie ostatnio natrafiłem – “Witajcie, powracające widma” autorstwa Kossi Efoui.
Główny bohater wyznaje: “Kiedy udałem się na Północ, nikt jeszcze nie wiedział z jak szaleńczą prędkością nadciągają dni Wielkich Katuszy. Wyjechałem, żeby znaleźć sobie jakieś uczciwe zajęcie; jak to mówią młodym ludziom, zapraszając, by wstąpili w prawdziwy świat, w prawdziwe życie i pokazali, na co ich stać. A to oznacza, że żarty się skończyły. (…) Była też inna przyczyna mojego wyjazdu – umarła ciocia, najbliższa mi osoba na tym świecie, która zastępowała mi ojca i matkę.” (s. 69). Widzimy więc, że jest to osoba bardzo dynamiczna, świadoma tego, iż w pewnym momencie życia musi wreszcie nadejść chwila, gdy należy być gotowym na sprostanie własnemu przeznaczeniu. To właśnie ta siła kierowała nim, gdy wędrował do strefy chronionej “przez Międzynarodowe Siły Rozjemcze z RPA, Malezji, Pakistanu i Belgii” i w “pas suchych, jałowych ziem, zbyt ubogich w roślinność, by zaspokoić wymagania leśnej partyzantki.” (s. 72).
Brak tu jednoznaczności, uporządkowania i operowania na konkretach. Stale zmieniający się sposób przekazywania własnej wizji powoduje, iż tak naprawdę nie wiemy czy nasz bohater żyje, czy jest jedynie tytułowym melancholijnym widmem, nieokreślonym bytem wędrującym w głąb dawnego Ja, w głąb katastroficznego świata doświadczonego wojną, że aż nieistniejącego na żadnej ze znanych nam map, które, wykonane z należytą starannością, idealnie sprawują się w ukazywaniu ukształtowania terenu, to wcale nie sprawdzają się w zachowywaniu pamięci o dawnych zawieruchach. Czy tą rolę wypełniać ma jedynie “bezustanny rytm sylab pozbawionych znaczenia, z przepastnymi dziurami w pamięci słów i imion, by wykrzyczeć to, co nie przemija, to, czego nie da się wymazać, to wszystko, co w nas pozostaje i nie uleczy tego ani placebo przebaczenia, ani tablice, na których wyryte zostały prawa i kary – i nie przyniesie ulgi żadna zemsta” (s. 199)?
Kossi Efoui to reżyser i dramaturg teatralny, więc w jego prozie należy zwrócić szczególną uwagę na gest i poetyckie operowanie słowem, które wprowadza w nią rytm, przypominający sekwencyjne uderzenia o afrykańskie bębny. Celowe nieokreślenie granicy pomiędzy fikcją a rzeczywistością, życiem a śmiercią jedynie podkreśla innowacyjne spojrzenie tego autora na współczesną literaturę. Urodzony w Togo, małym afrykańskim kraju, nawet tworząc poza granicami swojego kraju chce pokazać światu najbardziej palące problemy swojego ojczystego kontynentu: wojny, ubóstwo, podziały klasowe i brak możliwości na efektywny intelektualny rozwój społeczeństwa.
Autor: Przemysław K.
Kossi Efoui “Witajcie, powracające widma”, przełożył Wawrzyniec Brzozowski, wydawnictwo Karakter, Kraków 2012, s. 200