„Każde istnienie jest nieobliczalne, w każdym szczególe zawiera się całość”, bo zrozumienie i konflikty mają swe źródło w nicości, czyli emigrant o „ciemnej karnacji” jako dyrygent europejskiej obcości

inline_296_https://szelestkartek.pl/wp-content/uploads/2015/09/zks-655x1024.jpg„Schwedenkräuter” to debiut Zbigniewa Kruszyńskiego (rocznik 1957), wybitnego prozaika, trzykrotnie nominowanego do Nike, autora niedawno świetnie przyjętego „Kuratora”. Już w tej powieści odczuwalne jest jego zamiłowanie do gry słów, kontaminacji frazeologizmów, lawirowania pomiędzy skomplikowanymi zabiegami stylistycznymi i wybitnego wyczucia możliwości polszczyzny.

Tym, co rzuca się już na pierwszy rzut oka, gdy czytamy tę powieść, jest obcość, lecz nie mowa tutaj wyłącznie o wrażeniu, jakie odczuwa emigrant w zupełnie nieznanym dla siebie kraju, gdyż główny bohater „Schwedenkräutera” jest lingwistą i w pełni wierzy w słowa Ludwika Wittgensteina: „Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata”. Dlatego w Szwecji – jeżeli chodzi o zrozumienie – czuje się prawie jak u siebie, wyłączywszy oczywiście momenty, gdy obcuje z otaczającą go przestrzenią. Rzecz w tym, że obcość, która jest przedmiotem tej książki, w głównej mierze dotyczy nieprzystawalności mieszkańców Europy do rzeczywistości, jaką sami sobie wykreowali, a nawet tego, że współczesny industrialny świat zupełnie odbiega od ideałów człowieczeństwa. Zdaniem Zbigniewa Kruszyńskiego w XXI wieku Europejczycy tak się zagubili w gąszczu lewicujących tendencji, że teraz jest niesłychanie trudno opisać ich świat nawet za pomocą wartkiej, lecz porwanej narracji, która składa się z luźno powiązanych ze sobą obrazów i słów, razem tworzących krajobraz pełen nieścisłości, zachwycający swym „poszatkowaniem” i wystawieniem czytelnika na frapującą niewiedzę.

Pierwszym problemem, jaki jest poruszany w tej powieści, jest kwestia „uchodźstwa znikąd”, co akcentuje tutaj fakt, że we współczesnym świecie o wiele wygodniej żyje się będąc zupełnie wyekstrahowanym z wcześniejszych doświadczeń i pozbawionym jakiejkolwiek pamięci, dlatego bohater „Schwedenkräutera” ani na moment nie ulega pokusie skonfrontowania świata obecnego od rzeczywistości, którą niedawno porzucił. Kolejną rzeczą, jaka szczególnie zwraca tutaj uwagę, jest nieco niezrozumiała nieścisłość: Dlaczego narrator z takim uporem i dokładnością odnotowuje wszystkie przejawy niegościnności Szwedów i opanowanej przez nich przestrzeni, zaś ani na moment nie zastanawia się, co zostało mu zaoferowane. Nie dokonuje w swych rozważaniach żadnej klarownej klasyfikacji strat i zysków emigranta i można z tego wywnioskować, iż musiał zyskać na tyle dużo, że zaistnienie w jego umyśle chęci powrotu do egzotycznej ojczyzny byłoby aktem najzwyczajniejszego szaleństwa, co i tak nie jest do końca dookreślone. „Schwedenkräuter” ujawnia bowiem, że pomimo owej obcości świata autochtoni zupełnie utożsamiają się z otaczającą ich rzeczywistością i zdają się nie dostrzegać przerażających innych „wyrw”, zaś skoro emigrant nie jest w stanie się przemóc i zupełnie nie odnajduje się tam, gdzie przybył, to dlaczego nadal tu tkwi i w pewien sposób na własne życzenie się torturuje? W ten oto sposób Zbigniew Kruszyński pokazuje, iż we współczesnym nam świecie istnieje bardzo cienka granica pomiędzy brakiem tolerancji, hermetycznością niektórych społeczeństw i postulatem ciągłej wędrówki a celowym zamknięciem się przybyszów na to, co nowe, niedocenianiem przez nich okazywanej im pomocy i zaplanowanym tworzeniem enklaw, które zagrażają porządkowi z trudem wypracowywanym przez wiele generacji.

„Schwedenkräuter”, przez wzgląd na zarysowane powyżej koncepty, jest również powieścią wyjątkową przez wzgląd na to, że przedstawiając świat Zachodu z perspektywy przybysza, wykazuje wiele wad naszej rzeczywistości i stanowi niezwykły pamflet na XXI wiek. W gruncie rzeczy powieściopisarz swe ostrze krytyki kieruje przede wszystkim w stronę tendencji najbardziej katastrofalnych w skutkach, jak konsumpcjonizm, wiara w realność iluzji, obłudność filantropii, chorobliwy porządek maskujący sfrustrowanie, zadufanie w sobie i niedocenianie genialnych wytworów kultury stanowiących podstawę dla tożsamości narodowej. To ostatnie ujawnia, że wspomniana wcześniej obcość ma u Zbigniewa Kruszyńskiego o wiele większy wpływ na całą powieść, niż to mogłoby się wydawać na początku, gdyż nieprzypadkowo na okładce znajduje się łabędź – dla Europejczyków niezastąpiony symbol piękna, gracji, wdzięku i wyszukania. W „Schwedenkräuterze” staje się on dowodem na to, że emigranci z kultur egzotycznych dla Europejczyków zawsze będą siłą rzeczy czuć się wśród nas wyobcowani, gdyż nigdy nie zdołają w pełni przeformułować idei zakorzenionych w swej mentalności i bez oporów zinterpretować charakterystycznie nacechowanych dla nas obrazów bądź słów, choć oczywiście ich niezrozumienie naszych zwyczajów i postrzeganie ich jako dziwactw nie może być żadnym wytłumaczeniem dla eskalacji nienawiści lub obarczania emigrantów odpowiedzialnością za każde zło. Niniejsza powieść – celowo napisana tak, aby każdy z czytelników odnalazł w niej choć namiastkę odzwierciedlenia własnych poglądów i mógł się otworzyć na bardziej wielopłaszczyznowe ujęcie problemu – ujawnia, że jakiekolwiek trudności związane z ludźmi określanymi mianem „obcych” w gruncie rzeczy zawsze są konsekwencją błędów popełnionych przez tych, którzy ich do siebie przyjmują. Szkopuł nie tkwi bowiem w tym, by skutecznie zamaskować problem, lecz umożliwić tym, którzy go współtworzą, aby sami sobie z nimi poradzili, choć nie sposób oprzeć się wrażeniu, że sam narrator zadaje sobie w podświadomości pytanie: Czy jemu, jako przyjezdnemu, wypada krytykować gospodarzy?

Gdy sobie to wszystko uświadomimy, bardzo wyraźnie widać, że przesłaniem „Schwedenkräutera” jest zaakcentowanie dychotomiczności życia emigrantów, którzy podczas swej walki o lepsze życie mierzą się z licznymi trudnościami przystosowania się do surrealistycznych dla nich warunków. W moim przekonaniu najistotniejsza jest tutaj jednak wymowa bardziej uniwersalna. Zbigniew Kruszyński mówi tutaj bowiem o tym, jak katastrofalne w skutkach jest niedostrzeganie logiki rządzącej światem i brak zrozumienia zwyczajów, które są kultywowane przez ogół. Stosowana przez niego mistrzowska technika narracyjna charakteryzuje się niesamowitą wrażliwością na najsubtelniejsze szczegóły nie tylko dlatego, że to tylko one w przekonaniu pisarza zaświadczają o naszym życiu, lecz przede wszystkim z tego względu, iż tak najbardziej wymownie można wskazać na fakt funkcjonowania języka jako niebezpiecznej zagadki, od której w zupełności zależy jakość percypowania przez nas świata, a nie – jak to się niektórym wydaje – od zmysłów rzutujących na wrażenia. Stąd „Schwedenkräuter” charakteryzuje się krytycznym nastawieniem narratora do zmian narzucanych mu przez czas i mechanizmów rządzących obcą mu przestrzenią, która w żaden sposób nie chce mu się przyporządkować. Tym samym powieść ta prezentuje wstrząsający opis walki o równowagę pomiędzy pragnieniem zachowania odrębności, a koniecznością upodobnienia się i wtopienia w tłum, czego konkluzją jest przekonanie, że wzajemne zrozumienie i współgranie osobowości pomiędzy emigrantem i autochtonem jest jak najbardziej możliwe. Bohater Kruszyńskiego wnikliwie obserwuje zachowania otaczających go ludzi i zaznaje nawet wielokrotnego zrozumienia w miłości po to tylko, by swą narrację złożyć z migawek – reprezentatywnych, lecz zupełnie niepowiązanych ze sobą próbek, które kumulują w sobie obcość determinowaną przez twór zwany „europejskością”, zupełnie sprzeczną z wrażliwością narratora „Schwedenkräutera”, czego dowodem może być na przykład rozpatrywanie przez niego przedmiotów jako nośników przeznaczenia, co wspaniale współgra ze stylem tego powieściopisarza.

Wszystko to sprawia, że ten debiut Kruszyńskiego czyta się nie tyle, jak powieść dotyczącą problemów współczesnego świata, której celem jest wysunięcie na pierwszy plan kwestii pomijanych przez opinię publiczną, lecz także jako utwór uwydatniający potencjał polszczyzny, jej skłonność do cyklicznego flirtowania i rozwodzenia się z rzeczywistością, wykazywania jej potknięć i celowego odseparowywania się od tego, co powinno być dla niej konstytutywne.

Autor: Przemysław K.

Zbigniew Kruszyński „Schwedenkräuter”, wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2015, s. 192

——————————–

Cytat wykorzystany w tytule tego tekstu pochodzi ze strony 9.

„Każde istnienie jest nieobliczalne, w każdym szczególe zawiera się całość”, bo zrozumienie i konflikty mają swe źródło w nicości, czyli emigrant o „ciemnej karnacji” jako dyrygent europejskiej obcości