Albert Cossery (1913-2008) to twórca, który z powodu swego egipskiego pochodzenia ochrzczony został przez krytyków mianem „Woltera znad Nilu”. Na moment przed zakończeniem drugiej wojny światowej przeniósł się do Paryża, dzięki czemu mógł zawiązać przyjaźń między innymi z Albertem Camusem, Jeanem-Paulem Sartre’em i Jeanem Genetem. W swej twórczości skupia się przede wszystkim na kontrastach pomiędzy biedą i bogactwem oraz władzą i obywatelami. „Szyderstwo i przemoc” jest jego piątą powieścią. Jej fabuła osadzona została prawdopodobnie w Egipcie. Tym razem skupia się na sposobach sprzeciwu wobec terroru. W wykreowanym enigmatycznym mieście rządzi gubernator. Choć to jego karygodne praktyki są punktem wyjścia do snucia opowieści to czytelnik nie otrzymuje na ten temat żadnych konkretów. Wydaje się być to zabiegiem celowym, jakby autor chciał uświadomić odbiorcom swojej twórczości, że opisywana sytuacja mogłaby się wydarzyć gdziekolwiek na świecie. Wielu z typowych rewolucjonistów jawnie się buntuje, lecz ich działania przez dłuższy czas nie przynoszą żadnego rezultatu, stają się smutną rutyną.
Niewielka grupa interesujących jednostek postanawia zawiązać nowatorski spisek i zamiast wytykać błędy w rządzeniu nieustannie chwalić reżim do tego stopnia, aby każdy uświadomił sobie, że pochwały bynajmniej nie są szczere. Pomimo tego, iż są świadomi znaczenia własnego zadania nazywają je „zwariowanym przedsięwzięciem” i „wesołym spiskiem”, co w pełni oddaje specyfikę ich działań. W całym mieście rozwieszają plakaty z podobizną przywódcy opatrzoną infantylnym hasłem wysławiającym jego osobę, a do lokalnych gazet rozsyłają listy, w których wzywają ludzi do zbierania pieniędzy na jego pomnik. I w tym wypadku widać, ze Cossery nie zwraca zbytniej uwagi na sam fakt ich nietypowego sprzeciwu. Chodzi mu przede wszystkim o zasygnalizowanie możliwości innej formy walki z tym co pozornie nieśmiertelne – chęcią zysku. Równocześnie kreśli wielowymiarowe portrety psychologiczne bojowników, którzy przyjmują wręcz role klaunów. Pierwszym z nich jest Karim, który wcześniej należał do osób przekonanych o wyższości siły nad ironią i śmiechem. Konstruuje latawce, aby (jak twierdzi) „dawać radość dzieciom”, tak bardzo doświadczonym przez los. Inspirację czerpie od Heykala, pewnego rodzaju „ideologa” grupy. To dzięki niemu zrozumiał, że podczas kontaktów z władzą nie można ujawniać własnej inteligencji. Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest udawanie idioty. Również z powodu rozmów z tą postacią jego „życie przybrało kształt komedii pełnej śmiechu wartych niedorzeczności”[1]. Kontaktuje się on z bogatym kupcem Khaledem, który raczej stroni od kontaktu z rewolucjonistami, lecz intryguje go niekonwencjonalne przedsięwzięcie i postanawia je finansować. W działaniach tej grupy uczestniczy także nauczyciel o imieniu Urfy, który swych podopiecznych od samych początków edukacji uświadamia, że wszystko to, co mówią ludzie dorośli, jest fałszywe i nie warto się stosować do ich zakazów. Cel tej nowej grupy jest jasno określony. Nie zależy im na obaleniu gubernatora, chcą się tylko „pośmiać”. Każdy z bohaterów umyślnie wszczyna awantury, aby przysporzyć sobie dodatkowej rozrywki. Jedynym, na szczęście niewyczerpanym, źródłem szczęścia w ich rozumieniu jest radość i śmiech.
Dzięki tej powieści widać także jak na dłoni mechanizmy działania władzy. Świat wykreowany przez autora to rzeczywistość dogłębnie opanowana przez armie urzędników i policjantów, którzy bezmyślnie wykonują odgórne rozkazy. Wszechobecny aparat kontroli oraz służby bezpieczeństwa działały na społeczeństwo destrukcyjnie. Prasa chciała się jak najbardziej przypochlebić gubernatorowi i jego urzędnikom. „Kadzono” im, wygłaszano „peany na cześć niegodziwca”, „sławiono (…) wzniosłe inicjatywy” i „niepospolite talenty”[2]. Nie wiadomo jak wielkie „zbrodnie” popełniły osoby władające miastem, autor nie podaje żadnych konkretów. Pomimo tego nie waha się stawiać bardzo dalekosiężnych diagnoz, nie popartych w gruncie rzeczy żadnymi literackimi „dowodami”: „Gubernator był jednym z symboli powszechnego oszustwa, być może symbolem najbardziej groteskowym”[3]. Postać ta nazywana jest „bezczelnym głupcem”, „diabłem wcielonym” i „pajacem”, który dzięki swej „tępocie” jest w stanie wznieść się na wyżyny „bezmyślności”. Można zatem z tej perspektywy uznać tę książkę za manifest anarchistyczny. Jeżeli władza ma być jedynie źródłem nieszczęścia to najlepiej byłoby według autora, aby wcale nie istniała. Rządzący bowiem są to ludzie troszczący się tylko o zachowywanie pozorów. Ich największym osiągnięciem może być wyłącznie sprawianie wrażenia istnienia realnego dobrobytu.
„Szyderstwo i przemoc” to książka pokazująca eskalację konfliktu. Autor wielokrotnie podkreśla, że grupa nowatorskich rewolucjonistów zaczęła działać dopiero wtedy, gdy policja stała się organem siejącym terror. Nawet spotkanie dwóch osób na ulicy uznawane było za nielegalne zgromadzenie, a każdy kto odpoczywał w miejscu publicznym oskarżany był o popełnienie zbrodni mającej na celu zniszczenie narodu.
Francuski pisarz chce nam udowodnić, że każdy człowiek jest aktorem, a życiowe powodzenie zależy tylko od stopnia opanowania sztuki grania innych. Albert Cossery apeluje do swych czytelników mieszkających w krajach opanowanych przez tyranów, aby zawsze wbrew wszystkiemu postępowali zgodnie z przekonaniami. Nieustannie akcentuje fakt, że to właśnie „Szaleństwo włada (…) naszym światem”[4] i jedynym ratunkiem przed nim jest ignorancja, śmiech i dystans do własnych doświadczeń. Władcom nigdy nie można wierzyć, gdyż „światem rządzą zbrodniarze i durnie”[5], tylko czyhający na jakiekolwiek oznaki słabości.
„Szyderstwo i przemoc” to książka jutra. Futurystyczne wskazówki w niej zawarte są zbyt wspaniałomyślne, aby w obecnym świecie znalazły swych kontynuatorów. Cossery to pisarz będący zarówno aktywistą (śmiechu) i pacyfistą (siły):
„Żadna przemoc nie zdoła obalić tego groteskowego świata (…). Odpowiedzieć przemocą na ich przemoc to pokazać, że traktujesz ich poważnie. To dać świadectwo wiary w ich sprawiedliwość i władzę”[6].
Autor: Przemysław K.
Albert Cossery “Szyderstwo i przemoc”, z przemową Jana Gondowicza, przełożył Mateusz Kwaterko, wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2013, s.195
——————————–
[1] s. 35
[2] s. 48
[3] s. 55
[4] s. 84
[5] s. 90
[6] s. 158